Każdy
z nas, po długiej zimie wygląda z niecierpliwością pierwszych oznak
wiosny. Zaczynamy krzątać się przy naszym sprzęcie, nerwowo spoglądać na
termometr zaokienny...planujemy pierwszą wiosenną zasiadkę...
Ta
pierwsza wiosenna zasiadka po zimowej przerwie (pomijam tu sezon na
zrzutach ciepłych wód) często najdłużej utkwi nam w pamięci, jesteśmy
do niej zazwyczaj maksymalnie przygotowani, bo przecież, mieliśmy zimą
sporo czasu na to aby dopieścić nasze zestawy i sprzęt i czekamy na
wyjazd z niecierpliwością i lekkim dreszczykiem emocji.
Czas
na naszą pierwszą wiosenną wyprawę uzależniony jest oczywiście od tego,
jak długa i intensywna była zima, jeśli zbiorniki w naszej okolicy zimą
pokryła gruba warstwa lodu, musimy poczekać aż lód ten zniknie, co
czasami przy powracających nocnych przymrozkach trwa dość długo. Ale gdy
pogoda się ustabilizuje, pokrywa lodowa zejdzie i kilka dni z rzędu
słońce ogrzeje nasz zbiornik z powodzeniem możemy wybrać się na naszą
pierwszą długo oczekiwaną zasiadkę w nowym sezonie. Naszą wyprawę warto
poprzedzić obserwacją wody.
Jaki
zbiornik wybrać o tej porze roku? Gdzie szukać karpi? W jakich
miejscach ryby zaczną pojawiać się na żerowaniu po długiej zimie? Te
pytania powinniśmy postawić sobie jako pierwsze, temat wybory przynęt,
sprzętu to sprawa drugoplanowa. 90% sukcesu to odpowiednie wytypowanie
miejsca położenia zestawu. Tę kwestię rozważam najdłużej i
najdokładniej. To gwarancja naszego sukcesu.

O
tej porze roku wybieram zbiorniki w których, wiem że pływają karpie, to
przede wszystkim, czas na eksperymenty przyjdzie później, w
cieplejszych porach roku. Wybieram raczej mniejsze zbiorniki w których
zlokalizowanie słabo żerujących jeszcze ryb jest łatwiejsze, lub
zbiorniki które bardzo dobrze znam i znam zwyczaje karpi w nich
występujących. Drugą sprawą jest wybór odpowiedniego miejsca w danym
zbiorniku, o tej porze roku ciężko jest zauważyć żerujące ryby, tutaj
skupił bym się na wszelkich zatokach, wypłyceniach, miejscach gdzie woda
nagrzewa się najszybciej i najszybciej tam drobne, wodne organizmy
budzą się do życia i takie miejsca będą najwcześniej odwiedzane prze
karpie, ale nie tylko. Wczesną wiosną jeden zestaw kładę na głęboką
wodę, najlepiej tuż obok górki, lub innego wypłycenia. Dlaczego? wiosną
pogoda potrafi zaskoczyć i po ciepłym słonecznym dniu, może przyjść
nocny przymrozek, woda w płytkich miejscach nagrzewa się szybko ale i
gwałtownie się ochłodzi, nie muszę tu mówić jak działa to na karpie.
Głębiej temperatura wody będzie niższa ale za to stabilniejsza, i
często właśnie na przedwiośniu więcej brań miałem z wody głębokiej, a
więc, wszystko uzależnione jest od temperatury wody i wiatru. Wiatr,
jego kierunek i siła, a co za tym idzie docelowe położenie naszej
przynęty ma tu ogromne znaczenie. Jak wiadomo wiatr spycha cieplejszą,
nagrzaną promieniami słońca wodą w kierunku brzegu i tam też podążają i
przemieszczają się karpie. Inaczej to się ma w pochmurne chłodniejsze
dni, kiedy to zestawy kładę właśnie głębiej.

Mamy
już wytypowane łowisko, miejsce gdzie położymy nasze zestawy,
przychodzi pora na wybór przynęt i zanęt. Tu zdecydowanie jestem
zwolennikiem czym mniej tym lepiej. A także, czym mniejsze frakcje
zanęty i rozmiar kulek tym bardziej naturalnie. Także stosowanie
wszelkich ostrych przypraw, dopalaczy do przynęt ograniczam w tym
okresie do minimum. Wczesną wiosną, mało jest naturalnego pokarmu, także
mało jest intensywnych zapachów w wodzie, w jadłospisie ryb przeważa
drobna ochotka i to z powodzeniem możemy wykorzystać, używając jako
zanęty pellety o profilu właśnie ochotkowym i rybnym.

Zdecydowanie
polecam w takich warunkach nęcenie z pomocą materiałów rozpuszczalnych
PVA, siatek i worków. Niewielkie porcje zanęty położone zaraz obok
naszej kulki w zupełności wystarczą. Do
naszych woreczków możemy włożyć pellety, pokruszone kulki a także
smużące zanęty sypkie. Warto też użyć pelletów o różnych średnicach co
pozwoli na rozłożenie pracy zanęty w czasie. Także wszelkie pasty
pelltowe będą skuteczne. W miarę jak woda się ociepla, przygotowane
siatki możemy polewać liqiudami i boosterami. Dodatkowo możemy oblepić
nasze siatki naturalnym dodatkiem np. gamarusem.
Na
włos wiosną zakładam raczej pojedyncze kulki, w rozmiarach 14mm i
16mm, lub dwie połówki kulek o różnych smakach aby uatrakcyjnić nasza
przynętę. Jedną kulkę możemy podbić pływakiem ale o małej średnicy np.
10mm. fluo. Bardzo skuteczne w tym okresie są pojedyncze kulki
zbalansowane, które przy niewielkim ruchu wody będą delikatnie poruszały
się na włosie.
Co
do smaków to sprawa dowolna, jedni zaczynają na owocowo, drudzy
preferują mięsne smaki lub łamańce. Ja zazwyczaj łowię na to co mam w
zanęcie, używając przynęt o raczej delikatnej nie ostrej nucie
zapachowej. Na wszelkie intensywne dopalenie, lub kombinacje smakowe
pozwalam sobie jak wodą już trochę się ociepli i w wodzie jest więcej
naturalnego pokarmu. Skuteczne w tym okresie mogą okazać się kuleczki o
profilu ochotki, małży, bardzo dobre rezultaty miałem na kulki
halibutowe.
A
co jest najlepsze w pierwszej wiosennej zasiadce? To że po długiej
zimie, możemy w końcu znaleźć się nad naszą wodą, rozłożyć nasz
dopieszczony w zimowej porze sprzęt, usiąść wygodnie w karpiowym fotelu i
podziwiać budzącą się do życia przyrodę...a ciszę i spokój nad wodą
może nam zakłócić dźwięk naszego sygnalizatora, czego wszystkim życzę...